Ogłaszamy minikonkurs bez nagród. Odpowiedz w komentarzu ile, Twoim zdaniem, było filmowych adaptacji tej powieści? Możesz się pomylić o pięćdziesiąt. Bajki animowanej dla dzieci z psiakiem w roli d’Artagnana nie liczymy. To było “na motywach”.
Nie jestem znawcą kina, za filmami z gatunku płaszcza i szpady raczej nie przepadam. Żeby sobie jednak wyrobić tę opinię, musiałem kilka z nich obejrzeć, z czego pewnie większość stanowiły właśnie przygody dzielnych muszkieterów. Po co więc zadawać sobie trud przeczytania książki?
To mnie właśnie zaszokowało. Usiadłem do tej lektury z lekką niechęcią, a tu – proszę! Do wyświechtanej nieco przypowiastki o tym jak bohater dzielnie ratuje honor swojej kochanej królowej, bonusowo dostałem wielowątkową i wciągającą historię kariery tego awanturnika. Historia ta wcale nie kończy się przywiezieniem klejnotów z Londynu do Paryża. To dopiero początek!
Dowiadujemy się sporo o stosunkach społecznych XVII-wiecznej Francji, o epoce znanej z tego, że małżeństwo bynajmniej nie było równoznaczne z zamknięciem serca i alkowy dla adoratorów. Mamy też całkiem niebanalny opis rozterek wewnętrznych postaci. Czy kardynał Richelieu faktycznie był zimnym i bezwzględnym politykiem, który gnębił jak tylko mógł biednego króla? Czy Rochefort był ciapowatym i wrednym sadystą?
Niezwykle ważna w całej opowieści jest historia Milady. Aż mi się na usta (raczej klawiaturę) ciśnie parę konkretów, ale ciii… przecież nie wszyscy czytali. Sam wątek tej pięknej femme fatale wystarczyłby na osobną opowieść lub film (może to jest jakiś pomysł dla kolejnych reżyserów chcących skorzystać z tekstu Dumasa?).
“Trzej muszkieterowie” to nie jest prosta i banalna historyjka. Nie przedstawia bohaterów płaskich i łatwych do opisania jednym zdaniem. Pewnie nie postawiłbym tej książki na półce z etykietą “książki mojego życia”. Niemniej uważam, że warto po nią sięgnąć. Warto odczarować wypaczony obraz w stylu holywoodzkim, jaki wpoiła nam światowa kinematografia. Bez wątpienia jest to powieść, po którą powinien sięgnąć każdy.
Ten blog to jak literacki bank wiedzy, gdzie każde zdanie jest jak waluta, która zyskuje na wartości, dostarczając czytelnikowi nie tylko konkretnej wiedzy, ale także uczucia, że zainwestował czas w coś niezwykle cenne.
W imieniu autora, czyli swoim, bardzo dziękuję za miłe słowa. To mnie motywuje, żeby napisać w końcu coś nowego.